Jan Seghers, „Zbyt piękna dziewczyna”

Grzegorz Wysocki

Slavoj Žižek polubiłby kryminały Jana Seghersa. Albo już je lubi

Jeszcze 1 minuta czytania

Dwa lata temu ukazał się ranking Wojciecha J. Burszty i Mariusza Czubaja „Krwawa setka. 100 najważniejszych powieści kryminalnych” – kompendium wieloaspektowe i wielce pożyteczne. Autorzy twierdzą, że kryminały są jedną z ostatnich enklaw „czytania spontanicznego”, wynikającego z czystej fascynacji książką. Jeżeli poszukiwaliby Państwo jakiegoś świeżego tytułu pozwalającego na oddanie się takiej atawistycznej i krwawej, a przecież jednocześnie intelektualnej rozrywce, to polecam sięgnąć po „Zbyt piękną dziewczynę” Jana Seghersa.

Jan Seghers, „Zbyt piękna dziewczyna”.
Przeł. Elżbieta Kalinowska, Czarne, Wołowiec,
424 strony, w księgarniach od kwietnia 2009
Pierwsza wydana u nas książka niemieckiego dziennikarza jest dowodem nie tylko na to, że powieść kryminalna przeżywająca w Polsce od kilku lat renesans w dalszym ciągu ma się dobrze. Także na to, że nawet dość powszechnie odsądzani od pisarskiego nerwu krytycy potrafią od czasu do czasu zaskoczyć pierwszorzędnie skrojoną literaturą. I nie osłabia tej pochwały fakt, że „Zbyt piękna dziewczyna” wykorzystuje wzorce znane doskonale miłośnikom „skandynawskiego kryminału” spod znaku Henninga Mankella.

Wpływ autora „Mordercy bez twarzy” czy „Psów z Rygi” na Seghersa jest niewątpliwy: począwszy od oszczędnego stylu tej prozy, przez charakterystyczny dla „europejskiej” odmiany kryminału wstręt do zbrodni i występków, po postać głównego bohatera. Komisarz Robert Marthaler szybko znalazłby wspólny język z kolegą po fachu Wallanderem. Obaj z rosnącym niezrozumieniem obserwują przemiany w swoich krajach, obaj brzydzą się upadkiem obyczajów, chamstwem i przemocą, obaj wypijają hektolitry kawy i coli, obaj budzą sympatię czytelników.

Mimo wszystkich wspomnianych „zapożyczeń” z północnej Europy, „Zbyt piękna dziewczyna” jest wciąż utworem oryginalnym i frapującym. Opowieść jest misternie skonstruowana, dynamicznie prowadzona, a przy tym wszystkim zagęszczona licznymi zapadającymi w pamięć postaciami epizodycznymi. Jest to kryminał na wskroś współczesny, na co wskazują bohaterowie tacy jak, przykładowo, niejedzący mięsa policjant, gej ochroniarz czy kolejni pojawiający się na kartach powieści imigranci z różnych stron świata.

Seghers sprawnie przeplata wątki dwojga głównych bohaterów, tj. komisarza Marthalera oraz niejakiej Manon, a więc tytułowej „zbyt pięknej dziewczyny”. Całość rozpoczyna się prasową notką donoszącą o tragicznym wypadku, by na kolejnych stronach przemienić się w idylliczną radosną baśń o dorastającej dziewczynie. Kilkadziesiąt stron dalej dokonuje Seghers – i, proszę mi wierzyć, że nie po raz ostatni – kolejnego fabularnego przewrotu, przenosząc nas w samo centrum mrożących krew w żyłach wydarzeń. Rasowy, klimatyczny, inkrustowany literackimi, muzycznymi czy malarskimi smaczkami (komisarz odpoczywa przy nokturnach Chopina, a wraz ze swoją nową znajomą porywa się nawet na interpretowanie malarstwa Goi itd.), trzymający w napięciu do ostatniej strony kryminał.

A skąd kryminalna propozycja dla jednego z najbardziej wpływowych współczesnych intelektualistów? Ano stąd oczywiście, że Žižek jest zafascynowany prozą Henninga Mankella i komisarzem Wallanderem. Nie od rzeczy więc będzie – za pośrednictwem „Dwutygodnika” – zachęcić go do sięgnięcia także po opowieść o jego młodszym niemieckim bracie. „Czytanie spontaniczne” gwarantuję jednakże wszystkim, nie tylko słoweńskiemu filozofowi.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.