Dwie sceny

Tomasz Pindel

Siła prozy Mariasa tkwi w oddaniu naturalnego toku myśli każdego z nas, ale nie pod postacią chaotycznego strumienia świadomości, a w sposób uporządkowany czyli wciągający

Jeszcze 2 minuty czytania

Marías jest autorem bardzo popularnym, ale uprawia literaturę, której nikt nie ośmieliłby się nazwać popularną. Na hiszpańskiej scenie literackiej obecny jest już cztery dekady. Mając raptem 21 lat, zadebiutował młodzieńczą powieścią „Los dominios del lobo” („Wilcze włości”, 1972),  i od tego czasu publikuje regularnie, choć nie przesadnie często. Można odnieść wrażenie, że w odróżnieniu od wielu kolegów i koleżanek po piórze nie wpadł w pułapkę rynku, który nakazuje publikować jedną książkę raz na rok, maksimum dwa lata, żeby nie wypaść w obiegu, co kończy się marnie nawet dla najlepszych.

Kolejnymi książkami powoli wspinał się ku górze. Ważną dla niego datą był rok 1989, kiedy to ukazały się „Wszystkie dusze”, literacki rezultat dłuższego pobytu w Oksfordzie. „Serce tak białe” (1992) wyznacza początek wielkiej i międzynarodowej kariery pisarza.

Javier Marías „Twoja twarz jutro.
Taniec i sen”
. Przeł. Ewa Zaleska, Sonia Draga,
Warszawa, 410 stron, w księgarniach od
października 2011
Od tego czasu każda jego książka staje się bestsellerem. Najnowsza „Enamoramientos” („Rozkochania”), sprzedała się od kwietnia do października 2011 roku w nakładzie 100 tysięcy egzemplarzy i z miejsca przetłumaczono ją na 18 języków. Według oficjalnych danych, książki Maríasa wydane zostały w 50 krajach i 40 językach. Nie tylko w Hiszpanii pisarz ma status gwiazdy – także we Francji, Niemczech, i Wielkiej Brytanii (a przecież anglojęzyczny rynek jest zdecydowanie nieprzychylny przekładom), czego dowodem są ogłoszone po tegorocznych targach książki we Frankfurcie plany wydania kilku tytułów autora w prestiżowej serii Modern Classic Pinguina.

Oczywiście pisarzy, którzy mogliby wykazać się równie imponującymi liczbami, jeszcze kilku by się znalazło. Hiszpański rynek jest na tyle szeroki, że do kategorii bestsellera wpisują się tu nie tylko mistrzowie poczytnego popu, ale czasem i tacy właśnie twórcy, powiedzmy, wysokoartystyczni. Marías jednak pozostaje pisarzem absolutnie oryginalnym, jego styl i literackie pomysły wydają się niemożliwe do podrobienia. Próby naśladowania jego techniki skończyłyby się, w najlepszym wypadku, pastiszem lub parodią.

Jak scharakteryzować ten styl? Może najprościej – cytatem, bo Maríasa rozpoznaje się natychmiast po pierwszym zdaniu: „Nie chciałem wiedzieć, ale dowiedziałem się, że jedna z dziewczynek, kiedy już nie była dziewczynką i niedawno wróciła z podróży poślubnej, udała się do łazienki, stanęła przed lustrem, rozpięła bluzkę, zdjęła stanik, odszukała serce i przyłożyła do piersi lufę pistoletu należącego do jej ojca, który z częścią rodziny i trójką gości siedział w jadalni”. Tak zaczyna się „Serce tak białe” (przeł. C. Marrodán Casas). I to jest właśnie Marías: długie frazy, pełne wątpliwości, namysłu, alternatywnych wariantów rzeczywistości, mówiące nie tylko o tym, co jest, było lub będzie, ale też o tym, co mogłoby być i mogło było być. Zniknięcie czasu zaprzeszłego z polszczyzny okazuje się zmorą przy tłumaczeniu jego prozy, której subtelność wiele zawdzięcza precyzji rozbudowanego systemu czasów gramatycznych języków romańskich.

Powieści Maríasa zbudowane są nie tyle z fabuł, ile ze scen, których na każdą książkę przypada bardzo mało, ale nie o „ile”, tylko o „jak” tu chodzi. Trudno zapomnieć fenomenalną scenę tłumaczenia rozmowy w cztery oczy między szefem rządu Hiszpanii i szefową gabinetu brytyjskiego z „Serca tak białego” (podobno zresztą opartą na autentycznych doświadczeniach... Eduarda Mendozy), albo scenę fatalnego finału randki z „Jutro w czas bitwy o mnie myśl”.

No a w trylogii „Twoja twarz jutro”, której drugą odsłonę właśnie dostaliśmy do rąk po polsku, mamy tak naprawdę sceny dwie. Zdecydowana większość z tych czterystu stron przypada na jeden epizod w dyskotece, kiedy to pewien bufon niestosownie zachowuje się wobec damy i spotyka go za to kara. Czytając z wypiekami na twarzy kolejne strony detalicznych rozważań narratora, roztrząsającego wszelkie aspekty sytuacji, analizującego z niesłychaną precyzją słowa i czyny otaczających go ludzi, zastanawiałem się nieraz, jakim cudem nie okazuje się to nużące. Z drugiej strony Marías buduje swoje historie z elementów wręcz sensacyjnych: „Serce...” jest wszak o straszliwej tajemnicy sprzed lat i zaczyna się od samobójstwa, bohater „Twojej twarzy...” pracuje dla tajemniczej jednostki brytyjskiego wywiadu, „Wszystkie dusze” to m. im. akademicki romans, a „Rozkochania” przypominają kryminał. To wszystko, owszem, uatrakcyjnia lekturę, ale nie ma co udawać, że Maríasa czyta się wyłącznie, czy choćby głównie dla fabularnych atrakcji.

Siła tej prozy tkwi w oddaniu naturalnego toku myśli każdego z nas, tyle że nie pod postacią chaotycznego strumienia świadomości, a w sposób uporządkowany, systematyczny, logiczny, a zatem wciągający. Kiedy z kimś rozmawiamy, słuchamy jego słów, obserwujemy mimikę i gesty, przez cały ten czas nasz umysł pracuje, interpretuje owe gesty, na bieżąco stawia hipotezy, w którą stronę rozmowa się potoczy. Marías doskonale odtwarza ten tok myśli, przez co każdy epizod nabrzmiewa znaczeniami, możliwościami i interpretacjami. A zarazem traktuje o wielkich, klasycznych i nigdy nie nudzących się tematach: o miłości i zdradzie, tej miłosnej, ale też zdradzie w innych, np. wojennych kontekstach, o kłamstwie, zemście i jej zaniechaniu. A także o prawdzie i fikcji, co szczególnie widać w nieznanej jeszcze u nas „Negra espalda del tiempo”, opisującej wydarzenia całkowicie prawdziwe, a zarazem bardziej niesamowite niż w większości powieści.

Marías dostaje właśnie po polsku drugą szansę. Dotąd jakoś nie spotkał się z masowym zachwytem, ale oto wydawnictwo Sonia Draga nie dość, że obiecuje niebawem trzeci tom „Twojej twarzy…”, to jeszcze zapowiada wznowienie „Serca tak białego” i wydanie najnowszych „Rozkochań”. Słowem: czeka nas dobrze zasłużona (przez autora i nas, czytelników) polska reaktywacja Maríasa.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.