Słucham Blixy Bargelda i myślę, że chyba nie ma w Europie głosu bardziej melancholijnego, a zarazem demonicznego. Ten głos jest stworzony do śpiewania i melorecytowania pieśni apokaliptycznych. Nie chodzi nawet o niezwykły wrzask-skowyt, z którego słynie Bargeld (który porównuje się niekiedy z eksperymentami wokalnymi Diamandy Galás), choć może to właśnie on jest najważniejszym instrumentem zniszczenia w repertuarze Einstürzende Neubauten. Zwłaszcza na pierwszych albumach, na których krzyk niejednokrotnie transformuje przemoc lub szerzej – energię (auto)destrukcji. Dość przypomnieć „Zeichnungen des Patienten O.T.” z 1983 roku (z udręczonym, skomlanym utworem „Armenia”), ale także późniejsze solowe performanse Bargelda z cyklu „Rede / Speech”, ukierunkowane na badanie muzycznych granic krzyku, skowytu, jęku, lamentu, skrzeku, mamrotania.
Nie chodzi też o destruktywną filozofię zespołu. Katastrofizm zapisany jest już w jego nazwie i realizowany w stylistyce i tekstach kolejnych albumów – od anarchistycznego, ciężkiego buntu w latach osiemdziesiątych po elegancką, ironiczno-melancholijną estetykę ciszy. Zaczęła się ona pojawiać w twórczości Neubauten na przełomie XX i XXI wieku – a najpełniej uobecniła się zapewne w pięknych czarnych erotykach z „Silence is Sexy” („I wish this would be your color”). W utworze kończącym ten słynny album Bargeld śpiewa: „All I really want to see is a total eclipse of the sun”. Ale nawet cukierkowa „Over the Rainbow” – melorecytowana jego głosem w 1982 roku – staje się piosenką o końcu świata.
Einstürzende Neubauten, „Alles in Allem”,
Potomak 2020Nowy album Neubauten, „Alles in Allem”, ukazuje się sześć lat po audialnym monumencie „Lament”, upamiętniającym ofiary pierwszej wojny światowej, i aż trzynaście po „regularnym” albumie „Alles wieder offen”. Jego publikacja zbiega się zarazem z czterdziestoleciem działalności zespołu. To jasne, że tak długa przerwa między sąsiednimi płytami mocno podsyciła oczekiwania. Mogłaby na przykład sugerować nowe otwarcie – jakąś istotną odmianę estetyczną lub konceptualną, bo przecież ani Bargeld, ani pozostali członkowie Neubauten w 2007 roku nie zatrzymali się w miejscu. Rzut oka na indywidualne projekty muzyczne i okołomuzyczne z ostatnich lat nie pozostawia co do tego wątpliwości. Dwa świetne albumy Bargelda z włoskim kompozytorem Teho Teardo, płyty Alexandra Hackego z Danielle de Picciotto czy instrumentale Rudolpha Mosera to tylko ta najbardziej rozpoznawalna część ich dorobku. Pomijam akcje teatralne, filmowe, literackie, w które zawsze chętnie się angażowali. Z drugiej strony jubileuszowy kontekst, w którym pojawiła się płyta, pozwalał myśleć, że będzie ona rodzajem podsumowania.
Od razu powiem z ulgą, że drugie przeczucie okazało się błędne. „Alles in Allem” to nie artystyczny testament zespołu ani okolicznościowa laurka. Na albumie królują, na szczęście, niespokojne duchy: jest tu poszukiwanie formy, awangardowa potrzeba eksperymentu i zabawy, zadziorna niedoskonałość. Ale z pewnością nie jest to także rewolucja w dyskografii Neubauten. Raczej konsekwentna i logiczna ewolucja tematów, które nawiedzają berlińskich muzyków od dawna.
Sporo świeżości daje pierwszy utwór, „Ten Grand Goldie”, niespodziewanie energetyczny, niemal taneczny, ale i przekorny (jak się tańczy do Einstürzende Neubauten, widać na wideoklipie). Podobnie z formalistyczną kompozycją „Wedding”, kunsztownie skonstruowaną – jakby na zasadzie tautologii – w której tekst, właściwie sprowadzony do powtarzanego i rozbijanego rytmicznie tytułowego słowa, nawarstwia się i potęguje z jazzującą perkusją.
Początkowa witalność z każdym kolejnym utworem przygasa i ustępuje miejsca elegijnej medytacji. Oprócz agresywnego „Zivilisatorisches Missgeschick” muzyka jest łagodna i mimo że nadal dominuje w niej charakterystyczne industrialne brzmienie zespołu, niekiedy staje się nawet dekoratywna (jak w symfonicznych partiach „Taschen”). Cisza, nasycone linie basowe i ambientowe tła, i oczywiście legendarne perkusjonalia, od lat tworzone przez samych artystów z materiałów przemysłowych i budowlanych, choć tu niezwykle subtelne – wszystko to sprawia, że świat „Alles in Allem” trwa w aurze zawieszenia. Jakby zastyga w dziwnym oczekiwaniu.
Berlin Bargelda jest miastem błąkających się duchów. Słyszymy ich smutne, lunatyczne pieśni, gdy snują się po swoich dawnych miejscach, których już nie ma („Zivilisatorisches Missgeschick”: „Wir leben hier nicht mehr”). Widzę ich jak w ekspresjonistycznym filmie – miękkie, falujące ochłapy na tle fantastycznych szkiców miasta. Jeden wciąż powraca nad Landwehrkanal, gdzie śpiewa żołnierską kołysankę dla Róży Luksemburg – czy to nie Karl Liebknecht? Inny – aż strach pomyśleć kto – ukrywa się w Grazer Damm, gdzie w bezsenne noce, ostatnie noce III Rzeszy, nasłuchuje śmierci, która nadciąga z bombowcami. Jeszcze jeden, błądząc od drzwi do drzwi, ze zdumieniem przekonuje się, że międzynarodowe lotnisko Tempelhof, symbol kosmopolityzmu RFN, jest opuszczone.
„Alles in Allem” i przedstawiony w nim Berlin – prawdziwy duchologiczny labirynt – zasługuje, tak jak w ogóle szerszy problem zmagania się z traumą historyczną w twórczości Neubauten, na osobne omówienie. Teraz jednak nie potrafię uwolnić się od wrażenia, że to album bardzo aktualny, osadzony przede wszystkim w „dzisiaj” i „jutro”. To uczucie staje się nieodparte, gdy oglądam dwa wideoklipy, nagrywane już po zamknięciu świata.
W „Ten Grand Goldie” Bargeld, tańcząc w maseczce z malutkim emblematem Einstürzende Neubauten, śpiewa: „Nothing works, nothing works”, i jest to swawolnie oczyszczające. W tytułowym „Alles in Allem” zupełnie inaczej. Otoczony instrumentami i samotny, jak w krypcie, gra na klawiszach drżącymi dłońmi. Pod koniec wideoklipu Blixa Bargeld – niemłody już, niepiękny mężczyzna z powiekami grubo pomalowanymi srebrnym brokatem – zakłada na głowę wieniec z kwiatów, jakby w geście odnowicielskim. Ale ciemne i ciężkie wersy tego utworu, które raczej odgaduję, niż rozumiem, mówią coś przeciwnego.
Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych)
Jakub Orzeszek
Interesuje się tanatologią, antropologią literatury i muzyką popularną. Pracuje w Fundacji Terytoria Książki. Mieszka w Gdyni.
Tagi
Numer wydania
282
Data
maj 2020