Był rok 2011, kiedy nagle Michel Houellebecq rozpłynął się w powietrzu. Szukano różnych wytłumaczeń. Jedni mówili, że porwała go Al-Kaida, inni, że to UFO lub Polacy. Jeśli ktoś chce wiedzieć, co porabiał Houellebecq, gdy go nie było, kto stał za jego porwaniem i kto wpłacił za niego okup, niech idzie na „Porwanie Michela Houellebecqa”, które właśnie trafiło do polskich kin.
Kto chce natomiast przekonać się, jak rozwija się kariera filmowa słynnego pisarza, a zarazem dowiedzieć się, jakie obecnie jest jego samopoczucie, niech posłucha krótkiego wywiadu, który udało się nam przeprowadzić z autorem „Poszerzenia pola walki” podczas tegorocznego festiwalu w Wenecji.
Tylko proszę nie liczyć na wielkie sensacje i przesadne szczerości. Chcieliśmy przyprzeć Houellebecqa do muru. On jednak jest jak Struś Pędziwiatr – nie da się go złapać. Nie znaczy to oczywiście, że nie wyrwaliśmy mu kilku piórek. Choć może i te piórka to tak naprawdę tylko złudzenie.
Rozmowę przeprowadziły Anna Bielak i Małgorzata Steciak.
Ilustracja: aeneastudio / Flickr CC BY 2.0
redakcja
Tagi
Numer wydania
142
Data
wrzesień 2014