Naturalny, że aż sztuczny

Anna Arno

Zdarza się, że artysta długo czeka na indywidualną wystawę. Ale trudno uwierzyć, że pierwsza solowa wystawa Agnolo Bronzino, szesnastowiecznego mistrza manieryzmu odbywa się ponad 500 lat po śmierci artysty

Jeszcze 2 minuty czytania

„The Drawings of Bronzino”. The Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork, 20 stycznia – 18 kwietnia 2010

W naszej nerwowej, dekadenckiej epoce wraca do łask manieryzm. Historia sztuki, w której kryteria piękna wyznaczano według Michała Anioła i Tycjana miała kłopot z długimi szyjami Parmigianina, nieproporcjonalnymi sylwetkami El Greca czy jaskrawymi kolorami Pontorma, nie wspominając nawet o dwuznacznie erotycznej i pełnej skomplikowanej symboliki „Alegorii z Wenus i Kupidynem”. Prezentacja niemal wszystkich aktualnie uznanych rysunków Bronzina w nowojorskim Metropolitan Museum of Art poprzedza planowaną na jesień tego roku wystawę „Bronzino – Artysta i Poeta” we florenckim Palazzo Strozzi (24 września 2010 – 23 stycznia 2011). Dwie ekspozycje mają szansę ocieplić wizerunek, a może wręcz wzbudzić namiętność do Bronzina, który nawet przez swego monografistę, Charlesa McCourquodale’a został określony jako artysta trudny, o „chłodnym, wykalkulowanym stylu”.

Agnolo Bronzino, „Siedzący, nagi mężczyzna”,
Musée du Louvre, Paryż
Dobrze zaczynać poznawanie Bronzina właśnie od rysunków. Jego olejne portrety często wydają się wyniosłe i dalekie. Trudno o wzrokowy kontakt z którymś z arystokratów i humanistów, którzy wcielają szlachetną sprezzatura – niedbałe oderwanie, wynikające z całkowitego panowania nad sobą. Jednak szkice Bronzina wzbudzają niemy podziw: jak można tak wspaniale rysować? Co chwilę trzeba też sobie przypominać, że rysunki, które oglądamy, naprawdę nie były przeznaczone do publicznego pokazywania. Choć renesansowi artyści czasami wykonywali dla klientów dopracowane rysunki demonstracyjne, zachowane szkice Bronzina to przede wszystkim studia do fresków, obrazów olejnych, projekty tapiserii lub po prostu ćwiczenia.

W szkicu odwróconego tyłem nagiego mężczyzny rozpoznajemy postać z „Przejścia przez Morze Czerwone” w kaplicy Eleonory z Toledo we florenckim Palazzo Vecchio. To znakomite studium anatomii, precyzyjne, o pełnym modelunku. Mężczyzna w skomplikowanej, esowatej pozycji, na głowie podtrzymuje coś w rodzaju poduszki lub dziwnego kapelusza. Trudno ocenić, czy Bronzino szkicował z żywego modela; jeśli tak, to musiał ustawić go w pozycji dokładnie powtarzającej sylwetkę słynnej antycznej rzeźby, tzw. „Idolino”. Natomiast dwaj młodzieńcy z innego rysunku byli z pewnością pomocnikami Bronzina. Ich także odnajdziemy w tej samej kaplicy, w sąsiednim fresku „Mojżesza wydobywającego wodę ze skały”. Rysunek jest żywy, pełen świeżości; pewnie poprowadzona linia bezbłędnie kreśli kształty, a drobne kreseczki zaznaczają mięśnie, wypukłości ciała. Rysunkiem przygotowawczym (do obrazu dziś znajdującego się w Ermitażu) jest też naszkicowane czerwoną kredą studium Marsjasza. Z głową i rękami w górze, chłopiec gra na fletni Pana. Widać każde żebro, załamanie jego chudych ramion.

Agnolo Bronzino, „Głowa uśmiechniętej,
młodej kobiety”
, Musée du Louvre, Paryż
Czy wirtuozeria Bronzina bije chłodem, czy też możemy wybaczyć mu nadmiar perfekcji? Współczesny Bronzina Giorgio Vasari definiował doskonałość w malarstwie jako splot bogatej inwencji, absolutnej znajomości anatomii oraz zdolności przemienienia trudności w swobodę. Maniera, która oznaczała dworską galanterię, wyrafinowanie i łatwość wykonania, ale też własny styl malarza, była pożądaną cechą dzieła sztuki, choć już wtedy słowo to miało także pejoratywne znaczenie, bliższe naszej stylizacji. John Ruskin zarzucał Bronzino nadmierny realizm, ale jak zauważył McCorquodale, jedną z najbardziej zadziwiających cech sztuki Bronzina jest dramatycznie wzmocnione wrażenie sztuczności, które stwarza jego realizm. Jak zawsze warto więc porównać szkic z gotowym freskiem czy obrazem. Rysunek wzrusza swobodą, czule i bezbłędnie oddaną anatomią, w gotowej zaś kompozycji, ubrana w kolor, włączona w skomplikowany układ, ta sama postać czasem ginie w nadmiarze świetnie namalowanych i upozowanych sylwetek.

Bronzino urodził się jako Agnolo di Cosimo di Mariano Tori, syn florenckiego rzeźnika. Uczył się u przeciętnych artystów zanim jako dwunastolatek (późno, jak na tamte czasy) trafił do warsztatu starszego o dziewięć lat Jacopo Pontormo. Na wpół szalony samotnik Pontormo i towarzyski ponoć Bronzino pozostali bliscy aż do śmierci mistrza w 1557 roku – być może nawet byli kochankami. Świadectwem ich bliskiej współpracy, a także zwyczajów kształcenia w renesansowym warsztacie są karty, na których po jednej stronie szkicuje Pontormo, a po drugiej jego zdolny uczeń. Początkowo trudno odróżnić rękę Bronzina. Stopniowo jednak zdobywa swój własny styl, pewniejszy, bardziej elegancki od gwałtownej, poszukującej kreski Pontorma.

Agnolo Bronzino, „ Stojący
nagi widziany od tyłu”
,
Gabinetto Disegni e Stampe
degli Uffizi, Florencja
Gwiazda Bronzina wzeszła wraz z dojściem do władzy Cosima di Medici, fundatora Uffizi i hojnego patrona sztuk. To on zdecydował o przeniesieniu rezydencji Medicich do Palazzo di Piazza, potem nazwanego Palazzo Vecchio, gdzie w kaplicy Eleonory di Toledo, hiszpańskiej żony księcia, zamówiono u Bronzina freski. W połowie lat czterdziestych szesnastego wieku Bronzino był u szczytu powodzenia: portretował książęcą parę, projektował dla nich tapiserie, a jego obrazy były wysyłane jako dyplomatyczne podarunki. W wolnych chwilach bywał także poetą. W krotochwilnym utworze zwierzał się swojemu kotu: „Wiesz Carimbo, że czytam w łóżku, żeby zasnąć albo tak jak teraz, siedzę z tobą przy ogniu, i sam widziałeś jak skrobię na kartkach i składam różne drobiazgi”. Jeden z tych „drobiazgów”, poetycki debiut Bronzina, to wiersz „Pennello”, oparty na podwójnym znaczeniu tytułu, który można tłumaczyć jako „pędzel” albo „penis”.

Tutaj w wolnym przekładzie: „Kto nie lubi tego, co robi, ten, zrobiony ze szczeciny lub z włosów z ogona? I kto jest tak dziki, by nie szukać tego, co on wyrabia, albo nie chcieć swego portretu namalowanego na żywo (…) dosyć, że aby zrobić to z tyłu, z przodu, na skos, w skrócie czy w perspektywie, do wszystkiego potrzebny [pennello]”.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.