Na grobli
na skrawku trawy trzy czwarte miasteczka (w tle kilka
skandujących obelżywe hasła sosen)
kwiaciarki knykciami opukały żebra biduli
córka S. zważyła w dłoni kosmyk ondulowanych włosów
podjeżdżają wstęgi gazy (W. i T. żyjące na obrzeżach wspólnoty)
lokalni imperatorzy wydali wspólne oświadczenie:
przywrócimy jej torebce dawny wygląd
Powolna adaptacja
ludziom którzy zjeżdżają do nas ze swoimi iskierkami
ludziom którzy swymi neseserami ryją w stopniach schodów
tych ludzi należy zaznajomić ze zwyczajami panującymi w zagłębieniach
tym ludziom trzeba opowiedzieć o regułach panujących w naszych
zapadniętych ciałach
– – –
my brzózki o moralizatorskich zapędach powiemy wam
jak grzecznie odmawiać zjedzenia baszty z ciasta cytrynowego
co zrobić gdy wjedzie się między te wymachujące sztyletami domy
Sanatorium
moi opiekunowie wiedzą co zrobić by plugastwu uprzykrzyć życie
moi opiekunowie wiedzą jak ukrócić swawolę paskudztwa
mimo że eliminowanie łamliwych źdźbeł jest specjalnością ohydztwa
moi opiekunowie mogą pochwalić się świetnymi wynikami