Looper
to musiał być czerwiec poranek
kiedy rosa moczyła czubki butów na których osiadał piasek
przyniosłeś nowe prześcieradła którymi przykryliśmy fotele
zaciemniliśmy okna
dom skierowany na zewnątrz grozi samozapłonem
chroniłam wszystkie jego tajemnice
jak wstydliwe fetysze i szaleństwa
plątałam się między sypialnią a sypialnią
wpadałam w wir niczym bączek kupiony na odpuście
w międzyczasie
nic nie działo się naprawdę
sąsiadki mówiły że od tabletek wypadły mi wszystkie włosy
nie będę wyprowadzać ich z błędu
poprawiam bejsbolówkę
Przyciąganie
moi rodzice odpływają wraz z wiosenną powodzią
która zabiera im buty sprzed domu
by mogli wracać boso poczuć znajomą ziemię
na moje odwiedziny cieszą się jak kwiaty
te żółte (nie pamiętam nazwy)
wychylając jedynie głowy każde z osobna z własnego piętra
po dużej wodzie trawa na podwórku jest uklepana jak mongolski step
wędrówki moich rodziców upływają w zapętleniu
stąd istnienie ścieżek
jest w tym niezdrowe przyciąganie
jakiś rodzaj namagnetyzowanej orbity
z której wypadam i wstępuję