Listopad nad zatoką Spithead
Po sztormie odpływ. Molo znika we mgle.
Poduszkowiec pruje gładką taflę.
Na plaży kruki pożerają małże
roztrzaskane o kamienie.
Idę wzdłuż cuchnących szlamem
wałów przeciwpowodziowych, liczę statki
i nagle w szczelinach szarego muru
odkrywam miliony zielonych, żywych ślimaków.
W sklepie z mrożonkami
W dziale mięsnym staruszka na wózku.
w towarzystwie opiekunki:
Nie chcę jeść, mamo!, krzyczy, Nie chcę!,
podnosi szczupłe ręce, jakby się poddawała.
Podążam za nimi wzrokiem.
Rozcapierzone palce zaściskają światło,
trzymają się go. Mamo, daj lizaka!
Przy Union Street w Ryde
Wysiada z taksówki
pulchna pięćdziesięcioletnia,
obcisła, krótka sukienka,
tlenione włosy, szpilki,
stringi wrzynają się w pośladki.
Wita ją w bramie on, dwudziestoletni,
niepewny, chód prawiczka
z wystudiowanym na twarzy
uśmiechem Johna Wayne’a.
Patrzę za nimi, jak idą do nieba lub piekła.
Nocny powrót z Portsmouth
Wiatr gra na masztach
„Symfonię Losu”.
Ryby tańczą
pod taflą wody.
Kormoran sztukuje skrzydłem
ukruszony księżyc.
Żona Lota
Jeden z siedmiu cudów natury południowej Anglii
skalny przylądek The Needles w zatoce Alum Bay –
trzy kredowe skały wystające z wody
jak ogon zamienionego w kamień stegozaura.
Holenderski malarz, Lambert Doomer,
namalował jeszcze jedną wapienną opokę
przypominająca słup soli.
Zanim powódź z lodowców zalała dolinę
nad pradawną rzeką Solent,
Żona Lota była szczytem wzgórza
porośniętego dębikami i wierzbą zielną.
Przechadzały się po niej mamuty
i nieznane mi plejstoceńskie ssaki
W osiemnastym wieku zapadła się w morze,
a geolodzy próbowali rozwikłałaś jej zagadkę,
bo jak tu uwierzyć w coś, co tkwiło
w zatoce przez dwa miliony lat i nagle
znikło w ciągu kilku minut?