Późny kwiecień
Zobaczył, jak pszczoły unoszą w powietrze
Ściętą wiśnię – nad oko błotnistego stawu.
To musi być religia, pomyślał, a wcześniej
Dostojny owad mutant wyniósł ciężką gałąź
Nad kępę trzcin tak, jakby nie było ciążenia
I w świecie pszczół go nie ma, pomyślał, lub może
Jest, lecz nie myśl, tak tylko jest gorzej.
Przytuliły tę gałąź nie myśląc, pomyślał,
Bez myślenia mnie przytul, bądźmy tak jak one,
Nawet jeśli nas nie ma w niczyich już myślach
Będziemy, antykwiaty, tonąć przytulone,
Rój zawisł, puścił gałąź, pławiła się wiśnia,
Nawet jeśli nas nie ma, w niezmąconej wodzie.
Jeszcze sfrunął i usiadł na jej oczach, blisko,
Jakby chciał odlecieć, ale się rozmyślił,
W końcu delikatnie musnął pierwszy z kwiatów
Pocałunkiem mówiącym: Byłaś dla mnie wszystkim
I dopiero zniknął. Chwilę jeszcze trwała
Dziwna pszczela miłość na arktycznym wietrze,
Jeden wściekły podmuch i było po wszystkim:
Nawet jeśli cię nie ma, przytulę powietrze,
Niech to będzie religia kochanie powietrza,
Bez znaczenia, bez sensu, gdy oddech przychodzi
Jak oddech, nie jak słowa, tak tylko jest gorzej.
Niech to będzie religia pozbawiona wiary,
Że się jest i żyło, pozbawiona celu,
Nawet jeśli nas nie ma, uniosą nas pszczoły
I spadniemy, antykwiaty, niezmąconą bielą.
Połowa listopada
JAROSŁAW BOROWIEC: Czy wobec wiersza można mieć jakieś oczekiwania?
DARIUSZ SUSKA: Wiersz „Późny kwiecień” powstawał przez kilka miesięcy, bardzo powoli i już pisząc go, miałem trochę uczucie, jakby to nie był mój tekst. Nawet teraz ten wiersz wydaje mi się trochę obcy. Trudno więc, żebym czegoś od niego oczekiwał. To nawet dla mnie dziwny wiersz, z dziwnymi słowami. Np. „antykwiaty”. Długo się zastanawiałem, w końcu je zostawiłem.
W Pana wierszach świat składa się z tych najmniejszych, „żadnych historii, które czepiają się powiek”. Dlaczego przyznaje Pan więcej miejsca temu, co poświadczone jest życiem?
Niezbyt lubię, kiedy piszący stara się być w wierszu za inteligentny, wtedy wiersz często przestaje być wierszem i staje się czymś w rodzaju gry, na wielu poziomach, np. o zwycięstwo nad światem, albo nad językiem, z którym wygrać się przecież nie da. A w „żadnych historiach” poeta często zmuszony jest się odsłonić, zapomnieć na chwilę o tym, jaki jest mądry, błyskotliwy i ironiczny. W ogóle lubię książki, których autorzy potrafią przyznać, że tak naprawdę są bezbronni i mało z tego wszystkiego wokół rozumieją, nic nie rozumieją. Lubię proste historie.
W ostatnich zapisach wyraźnie widać, że bliskie są Panu tropy, które odsyłają nas w „stronę Wschodu”. „Czysta ziemia”, jak zatytułowany został wybór Pana wierszy, to przecież także buddyjska „czysta kraina”.
Oczywiście wynika to z wszczepianej mi na co dzień w domu fascynacji tamtą kulturą. Z wykształcenia jestem fizykiem, a każdy fizyk wie, że świat „jest i nie jest”, tak jak myślą na Wschodzie, a nie po prostu „jest”, jak myślimy my. Buddyzm to zatem trochę taka religia pozbawiona wiary, jak w wierszu „Późny kwiecień”, chociaż tam wcale nie chodzi o buddyzm.
Dariusz SuskaDARIUSZ SUSKA, ur. 1968 – poeta, redaktor. Z wykształcenia fizyk. Wiersze publikował m.in. w „Lampie i Iskrze Bożej”, „Res Publice Nowej” i „Tygodniku Powszechnym”. W 1992 roku ukazał się jego pierwszy tom poetycki „Rzeczy, które były światem”, a następnie „DB 6160221” (1997), „Wszyscy nasi drodzy zakopani” (2000) – za który otrzymał nagrodę Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek dla najlepszego tomu poetyckiego i nominację do Nagrody Nike – i „Cała w piachu” (2004), który znalazł się w finale Nagrody Nike. W ubiegłym roku ukazał się wydany przez Biuro Literackie wybór jego wierszy „Czysta ziemia. 1998 – 2008”. Mieszka w Warszawie.