Urodzony w 1965 roku Paweł Łoziński jest synem klasyka polskiego dokumentu Marcela Łozińskiego. I choć w książce „Debiuty polskiego kina” opowiadał, że od najmłodszych lat towarzyszył ojcu w jego pracy w montażowni, gdzie rysował na taśmie filmowej swoje małe dzieła, początkowo nic nie wskazywało na to, by chciał podtrzymywać rodzinne tradycje. Po krótkim pobycie na Wydziale Fizyki UW, pracował jako malarz przejść podziemnych, magazynier i sklepikarz. Po czterech latach, jak mówi Łoziński w rozmowie z Markiem Hendrykowskim, przyszło olśnienie, a za nim postanowienie, że koniec z „głupimi zajęciami”.
Łoziński zdecydował się zdawać do Szkoły Filmowej. Za pierwszym razem się nie powiodło, za drugim przyszły autor „Chemii” stawił się na egzamin już z gotowym filmem dokumentalnym „Godula Władysław” (ten krótki dokument opowiadał o człowieku, który za pomocą taczek postanowił przenieść górę) i został przyjęty. Uczelnię ukończył w 1992 roku. Jego dyplomową pracą było wstrząsające „Miejsce urodzenia”, pełnometrażowy dokument nakręcony pod opieką Andrzeja Brzozowskiego. Film jest zapisem bolesnej wędrówki do korzeni Henryka Grynberga, który po latach wraca do rodzinnej wsi, gdzie odnajduje szczątki swojego ojca i dowiaduje się, że zginął z rąk polskich sąsiadów.
Od swojego debiutu Paweł Łoziński zrealizował kilkanaście dokumentów – zawsze docenianych i nagradzanych na różnych festiwalach – spośród nich warto wymienić szczególnie dwa filmy, które w 1999 roku wręcz zawojowały Krakowski Festiwal Filmowy: „Siostry” (kilkunastominutowa opowieść o dwóch siostrach staruszkach, które siedzą na ławce albo spacerują wokół niej) i „Taką historię” (opowieść o dwóch sąsiadach z kamienicy, w której mieszka reżyser).
„Chemia” urzekła jurorów Prix Europa świetną robotą filmową, a przede wszystkim umiejętnością operowania zbliżeniami, na których Paweł Łoziński w całości oparł swój film. Dokument opowiada o kilku pacjentach z Instytutu Onkologii. Myli się jednak ten, kto myśli, że jeśli w centrum filmu jest szpital, to zawsze kończy się dokumentalną telenowelą. Łoziński udowadnia, że można inaczej.
W jednym z wywiadów reżyser tak opowiadał o swoim najnowszym dziele: „«Chemia» to film o życiu. Życie wydaje się wspaniałe z tamtej perspektywy. Chcieliśmy zrobić film nie o raku, ale o sile, która w każdym z nas drzemie, z której na co dzień nie zdajemy sobie sprawy”.
Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.
Fragmenty filmu „Chemia” pochodzą z przygotowywanej do wydania przez Narodowy Instytut Audiowizualny płyty z serii „Polska Szkoła Dokumentu”, poświęconej właśnie twórczości Pawła Łozińskiego. Gratulujemy nagrody!