TRZECIA PRZESTRZEŃ:
Chłopaki ze stadionu
1.
Od jakiegoś czasu jedną z moich ulubionych lektur są eseje Umberta Galimbertiego. Włoski antropolog i psychoanalityk opublikował ich zbiór w 2009 roku w Mediolanie pod tytułem „Il nichilismo e i Giovani” („Nihilizm i młodzież”). Jeden ze swoich tekstów Galimberti poświęca problemowi bardzo w Polsce aktualnemu. Chodzi o „I ragazzi dello stadio” („Chłopaki ze stadionu”).
Nowe stadiony – państwowa duma i potęga, dowód na to, że pomimo niewielkiego wzrostu gospodarczego jeszcze stać nas na budowę gniazda, bursztynu i lampionu narodu. Pełni entuzjazmu, łatwo zapominamy, że zasiądą w nim nie zawsze przyjacielsko nastawione, zorganizowane jednostki – kibice, wspomniane „chłopaki ze stadionu”.
2.
BBC pokazało ostatnio film, w którym ostrzega się gości Euro przed niebezpiecznymi i groźnymi kibicami z Polski. Na antenie polskiego radia od razu zaprotestowano. „Może powinniśmy sfilmować pijanych Brytyjczyków w Krakowie” – pojawiły się obrażone głosy. Nasi kibice – nasza sprawa. Groźni tak samo jak wasi. Nawet trochę mniej, w końcu to nasze chłopaki.
3.
Przemoc na stadionach to zjawisko, które większość z nas potępia, ale jest to takie zło, do którego już się przyzwyczailiśmy, które postrzegamy jako część gry. Czy ta agresja ma charakter polityczny? Niby nie. Sport jest odbierany jako zjawisko politycznie neutralne. Właśnie ten fakt, pozorna neutralność piłki – pisze Galimberti – pozwala cieszyć się z ekscesu, sycić głód krwi, który w społeczeństwie jest symptomem ogromnego duchowego znudzenia.
Przemoc stadionowa pozwala odetchnąć, uwolnić się na moment od moralnego ciężaru i społecznych ograniczeń. Rządzi nią bezcelowość i absurd, dlatego Galimberti widzi w niej przemoc w stanie czystym, bezwzględne, nihilistyczne okrucieństwo.
W sytuacji równie bezcelowego aktu zbiorowej przemocy trudno jest wskazać winowajców. Nie mają oni twarzy, nie są poszczególnymi jednostkami, są tylko i włącznie bezosobowym tłumem. Bez winnego i sądu przemocy nie sposób powstrzymać – agresja dla agresji szybko więc przybiera na sile, powtarza się i rytualizuje. Szuka swojego porządku. Zmianie może ulec liczba aktów przemocy, ale jej jakość jest taka sama.
Zjawisko bójek kibiców jest wyćwiczonym, skodyfikowanym zachowaniem. Jest zrytualizowane i – jak każdy rodzaj rytualnego zachowania – pojawia się w sytuacjach granicznych, jest ich symptomem. Na stadionie wyznacza granicę społecznej normy, po to, by ją przekroczyć i chociaż na chwile zmienić obecny porządek. Powołać nową rzeczywistość. A to ma zawsze charakter polityczny.
4.
Swego czasu byłem świadkiem, jak rytuał kibiców Crvene Zvezdy z Belgradu i Dynamo z Zagrzebia zmienił polityczną rzeczywistość. Po pierwszych zabójstwach pod stadionem rozpoczął się masowy mord niewinnych, wszystkich nie-kibiców.
Górą nasi!