Tematem videoeseju Andrzeja Wirtha i Thomasa Martiusa „Wilson’s Island” jest Watermill Center zbudowane przez Roberta Wilsona. Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że ogląda jedynie mieszkanie połączone z pracownią i ośrodkiem, w którym odbywają się warsztaty i próby. To miejsce nie jest też wyłącznie przestrzenią dla słynnej kolekcji krzeseł, gromadzonych przez lata przez Wilsona. Watermill ma przede wszystkim – i to próbują uchwycić w swojej opowieści Wirth i Martius – kształtować mieszkańca i jego gości oraz unaoczniać idee, które są sensem życia autora tego domu. Mówiąc bardziej górnolotnie – ma stać się wyrazem filozofii artysty.
Wilson's Island
Wideoesej Andrzeja Wirtha i Thomasa Martiusa powstał w czasie pobytu w Watermill Center. Materiał poświęcony jest relacji między architekturą, teatrem i pamięcią. Punkt wyjścia to Watermill Center, jednak autorzy odnoszą się także do Bayreuth (Wagner), Bauhaus (Gropius) i Hellerau (Palluca) — utopijnych miejsc syntezy sztuk. W Polsce „Wilson's Island” można było zobaczyć dwukrotnie: podczas Festiwalu Malta w Poznaniu oraz w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie.
Cóż to zatem za wyspa? Czemu ma służyć? Wirth i Martius rozpoczynają swój esej przywołaniem obrazów Wenecji i Las Vegas – dwóch miejsc właściwie nierealnych, które traktować można jak fatamorganę albo symulację. Są to również w jakimś sensie dwa bieguny, których połączenie wyznacza założenia teatru Roberta Wilsona. Wenecja to utopia związana z naturą, Las Vegas – związana z zaawansowaną technologią.
W Watermill te dwie siły łączą się, dając obraz surowych ścian i zimnych, metalowych wykończeń zderzonych z bujną trawiastą roślinnością, fragmentami lasu i sarnami przechadzającymi się za oknem. Podobnie jak Wenecja i Las Vegas, Watermill jest labiryntem, który wymyka się nazwaniu i wtłoczeniu w ramy jednolitego sensu. Jego nieodzowną cechą jest tajemnica. Autorzy wideoeseju „Wilson’s Island” nawet nie zamierzają jej zamykać ani nazywać. Traktują swój pobyt w Watermill jako podróż, podczas której rodzą się refleksje, przychodzą na myśl obrazy, następuje gromadzenie doświadczeń, bo przecież, jak pisał w zakończeniu swojego wiersza Kawafis:
„Jeżeli zobaczysz, że jest uboga, nie zawiodła ciebie Itaka.
Tak mądry się stałeś, tak bardzo doświadczony,
że już zrozumieć potrafisz, co Itaki znaczą”.
Biorąc pod uwagę polsko-amerykańsko-niemiecką biografię Andrzeja Wirtha, te słowa nabierają dodatkowej wagi.