Kim była Leonora de la Cruz? Ta XVIII-wieczna hiszpańska karmelitanka zupełnie zapomniana przez ponad półtora stulecia, „odkrycie” swe zawdzięcza Philippe'owi Soulpault, który odnalazł egzemplarz jej „Żywota” w paryskiej księgarni Ars et Vita, ukryty za „Pieśniami Maldorora” Lautréamonta. Święta Leonora, której relikwie spoczywają w bazylice Sacré-Coeur, za życia posiadała dar przepowiadania przyszłości i to właśnie proroczym snom zawdzięcza swoją kanonizację. Zakonnica, pogrążona w stanie między snem a medytacją, dyktowała wizje swej siostrze, a były to wizje mających nadejść wydarzeń wstrząsających światem.
Sen, nocne wizje, stany graniczne pomiędzy jawą a snem i sam proces śnienia, miały dla surrealistów ogromne znaczenie. W towarzyszących głównemu tekstowi książki glosach, pisarka i historyczka sztuki, Agnieszka Taborska wspomina, że w opublikowanym w 1922 roku drugim numerze pisma „Littérature” zamieszczona została ankieta (jedna spośród tak uwielbianych przez surrealistów ankiet) na temat ulubionych zajęć. Oddawanie się sennym marzeniom było tam, obok spacerów po Paryżu, wymieniane najczęściej. Trudno byłoby zresztą zliczyć wszystkie surrealistyczne dzieła z dziedziny sztuk wizualnych, literatury czy też filmu, w których znajdują się odwołania do stanów onirycznych. Stąd też zapewne zainteresowanie, jakim mężczyźni z kręgów André Bretona darzyli Leonorę.
Agnieszka Taborska, „ Senny żywot
Leonory de la Cruz”. Słowo Obraz Terytoria,
Gdańsk 2011, 128 stron, 35 kolorowych
kolaży Seleny Kimball Smith, w księgarniach
od listopada 2011.Wśród surrealistów wielką popularnością cieszyły się również fotografie przedstawiające ich samych jako osoby pogrążone we śnie a przynajmniej – z zamkniętymi oczami. Na najsłynniejszej widnieją podobizny szesnastu poetów i malarzy, którzy pod przymkniętymi powiekami kontemplują malowany akt kobiecy. To fotokolaż René Magritte'a z 1929 roku przedrukowany w piśmie „La Révolution surréaliste”, o tajemniczym tytule „Nie widzę [kobiety] ukrytej w lesie”. W posłowiu do książki Taborskiej Georgiana M. M. Colvile pisze, że „przewrotny wybór na heroinę powieści zakonnicy, która ma skonkretyzować zbiorowe i mgliste miłosne pożądanie surrealistów, wpisuje się w znaczący cykl ich fantazmatów”. Znajdująca się w centrum kompozycji Magritte'a, przypominająca posąg kobieca sylwetka, byłaby więc niczym motyl (atrybut świętej Leonory) przyszpilony w wizjach snujących się pod powiekami szesnastu mężczyzn.
A przecież Agnieszka Taborska daje czytelenikom niezwykłą i iście surrealistyczną szansę zobaczenia rzeczy zupełnie inaczej. Jak pisze na kartach swej książki odwracając wektory znaczeń, a może nawet (jeśli uwierzymy jej słowom i przyjmiemy, że hiszpańska zakonnica tak naprawdę nigdy nie istniała) bieg samej historii: to właśnie „fascynacja długim snem Leonory wywołała wśród surrealistów modę na fotografowanie się z zamkniętymi oczami w złudnej nadziei dostąpienia jej stanu”. Byłaby więc owa kobieca postać już nie odwracającą wstydliwie głowę dziewczyną ciasno otoczoną pogrążonymi we śnie mężycznami, a raczej kimś na kształt odnalezionej cudownie starożytnej boginii, świętej, która sama posiada prawo do własnych marzeń.
Sny są jak woda, woda zaś jest elementem powtrzającym się pod różną postacią w prawie połowie zawartych w książce ilustracji – kolaży wykonanych przez dawną studentkę Taborskiej, Selenę Kimball. Morskie fale, obłoki chmur, stojąca spokojnie toń jeziora, przydrożny staw, wodospady, łzy, lodowiec. Woda to żywioł kojarzony tradycyjnie z kobiecością, nieuchwytny, delikatny i oczyszczający, ale i niebezpieczny. Sny przynoszą ukojenie, odświeżają umysł, są naszymi przewodnikami w świecie pragnień. A jednak sny mają również swoje drugie oblicze, mroczne i ciężkie, jak wydobywający się ze szczeliny w ziemi wapor, zatruwający niegdyś myśli wieszczki w starożytnej świątyni Appolina. Dziś zaś, kiedy świątynia stanowi już tylko miejsce letnich peregrynacji turystów, niepokojąca wizja utraty kontroli nad świadomością daje o sobie znać w kulturze popularnej. Dość pomyśleć, że większość produkowanych obecnie horrorów i thrillerów opiera swą fabułę na dręczocących bohaterów ciężkich i mglistych stanach pomiędzy jawą a senną wizją. Takie też są opisywane przez Agnieszkę Taborską sny Leonory, która wyśniła wszystkie ważniejsze epizody Rewolucji Francuskiej.
kolaż Seleny Kimball Smith„Postsurrealistyczny utwór, powstały z inspiracji kolażami Maxa Ernsta”, jak nazywa książkę Taborskiej i Kimball autorka posłowia, dedykowany został pamięci Leonory Carrington, zmarłej w tym roku malarki i pisarki oraz partnerki Ernsta. Taborska i Kimball rzeczywiście nawiązują nie tylko do pewnych surrealistycznych tropów kojarzonych z historycznym spadkiem kierunku, ale wchodzą również z surrealistami w swego rodzaju dialog. Dążą do przewartościowań zawartych w ich dziełach idei. Obecne, drugie wydanie, poszerzone zostało o wiele nowych inspirujących glos. Glosy te są rodzajem przewodnika stwarzającego czytelnikowi bogate w informacje tło, wypełnione surrealistycznymi postaciami, faktami i wydarzeniami. Możemy więc widzieć Leonorę de la Cruz na tle surrealizmu. Możemy też śledzić jej postać i historię wraz z odkrywającymi ją surrealistami, poznając jednocześnie ich samych.
Agnieszka Taborska
„Senny żywot Leonory
de la Cruz”
Dzięki książce Taborskiej możemy zobaczyć XVIII-wieczną karmelitankę, Leonorę de la Cruz, na tle surrealizmu. Możemy też śledzić jej postać i historię wraz z odkrywającymi ją surrealistami, poznając jednocześnie ich samych
Jeszcze 1 minuta czytania