OPÓR CODZIENNY:
Zbawieni przez kawę
Kawa to pierwszy sprzymierzeniec; siła, która każdego poranka pomaga stawić opór nadciagającemu dniowi i miękko wślizgnąć się w struktury planów, wymogów i zadań.
W wielkomiejskich kawiarniach o dużych aspiracjach spotyka się kawę w różnej kondycji i kontekstach. Często zamiast jakości oferuje się jej pozór – uwiarygodniony logo, ceną i lokalizacją. W większości miejsc, nawet takich, w których można napić się przyzwoitej kawy, jest ona raczej opcją, bohaterem w najlepszym razie drugoplanowym, szukającym sobie godnego miejsca w morzu atrakcyjnego i bardziej przyjaznego dzieciom i ekologom asortymentu. Nawet w kawiarni kawa staje się dodatkiem, mimo inwestycji w coraz nowocześniejsze i bardziej elektroniczne, lub odzyskane z demobilu, lecz zadbane i zjawiskowe maszyny.
rys. TwożywoDla wyznawcy kawy dotkliwa jest zwłaszcza sytuacja fałszu idącego w parze z ograniczeniami. W myśl nowej propagandy zdrowia i poprawności obyczajowej palacze wynoszą się na ulice – poświęcenie to ponoszą Ci, którzy nie chcą rozdzielać tego, co idzie w szczęśliwej harmonii trwało od wieków – kawy i papierosów.
W polskiej rzeczywistości dobra kawa wydaje się nie dość ważna, niezakorzeniona w codziennym życiu i jego jakości. Tak jak treściwa rozmowa z sąsiadem nie odbywa się zbyt często, tak samo bezinteresowane picie kawy na najbliższym rogu bywa ekstrawagancją, a czasem luksusem. Kawiarnie przypominają raczej korporacyjne konglomeraty, podążające za młodzieżowo-ekologiczną koniunkturą na fair trade. Nie jesteśmy przecież we Włoszech, Hiszpanii czy Grecji, gdzie kawę w miejscu publicznym pija się do poźnych godzin nocy i przez całe życie.
Siedząc nad upragnioną fliżanką K. poddajmy tę sytuację ocenie. Może się okazać, że nasz stosunek do kawy wiele mówi również o innych sferach życia i postrzegania świata. Podwójne espresso – dla Pana, capuccino – dla Pani. Odwrotnie? Niekoniecznie. Wraz z aromatem kawy – perfumowanym bądź naturalnym – nad stolikiem unosi się duch snobizmu, o znamionach tanich i pretensjonalnych, bądź bardziej szlachetnych – bo stawiających pewne wymagania. Jakie wobec tego wyróżnić można grupy konsumentów kawy? Odnajdźmy się w gronie przewrażliwionych koneserów, uzależnionych i tych, którzy udają – cokolwiek jest teraz w modzie.
1) Kawa techonokratyczna przeznaczona jest dla osób ceniących najnowsze zdobycze technologiczne, pełne podziwu dla ultranowoczesnych maszyn produkujących kawę bezszelestnie, bez trudu i brudu. Brak kontaktu z organicznym wymiarem kawy zastępują lśniące aluminium różnokolorowe kapsułki, które uwalniają aromat w sposób bezwględnie automatyczny. Tylko skąd pewność, że w środku jest kawa?
2) Kawa brutalna stara się nabrać subtelności poprzez filtry i dzbanki eliminujące fusy, jednak zalewana w szklance na sposób zwany tureckim wciąż wyznacza standard, dla wielu nie do przeskoczenia. Kawa brutalna występuje coraz częściej w wersji nowocześniejszej, która jednak – biorąc pod uwagę właściwości smakowe i zdrowotne – oznacza regres. Kawa rozpuszczalna powstaje najczęściej w procesie liofilizacji i cieszy się popularnością także w samolotach, pociągach, biurach (jako niższa wersja kawy technologicznej) i automatach. Lepsze to niż nic, ale nie jest wskazana jako codzienny towarzysz.
3) Kawa to zło dla wielu jej przeciwników i ludzi małej wiary. Początki jej obecności w Europie nie były łatwe, uważono ją za napój szatana. Dziś, w zachodnich społeczeństwach hipochondryków kawa przeraża z innych powodów. Podnosi ciśnienie, barwi zęby na żółto, wypłukuje magnez oraz wapń, powoduje neurozy, jest niezdrowa i niewskazana dla dzieci, kobiet w ciąży i wszystkich dbających o zdrowie. Jednak pić ją trzeba – jest immanentym elementem kultury pracy i relaksu, ładnie pachnie i stwarza nastrój. Wyjściem z takiej sytuacji jest kawa bezkofeinowa lub kawa w wersji zbożowo-sojowej. Lecz tutaj konieczny cudzysłów.
4) Kawa jak krew, bez niej nie ma życia. Podobno szczególnie newralgiczne w składzie krwi są odpowiedzialne za transport tlenu czerwone krwinki. Ich brak prowadzi do anemii. Ci, którzy codziennie rano pierwsze kroki kierują do puszki z kawą wierzą, że w ich krwi najważniejszą rolę odgrywają smoliście ciemne płytki – gwarantujące poczucie bycia tu i teraz. Dla tej grupy kawa nie jest dodatkiem, lecz ich organicznym, zawsze lojalnym towarzyszem i podstawowym dostarczycielem energii. Dlatego dla wysokiej jakości tej relacji są gotowi do wielu wyrzeczeń – sprowadzają kawę z zagranicy, korzystając z uprzejmości podróżujacych przyjaciół lub sklepów internetowych, utrzymują przy życiu starodawne ekspresy mechaniczne lub latami zbierają pieniądze na porządny młynek żarowy. Lekkie dziwactwo, poza czy snobissimo? Życiowa konieczność.
Kawie należy się świątynia, pomnik lub przynajmniej zaciszne, przystępne lokale umożliwiające właściwy z nią kontakt. Trudno oszacować, jak wiele sytuacji uratowala, ilu ludziom ocalila rozum, trzeźwe myślenie i sens życia. Kawa zbawia!
Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).