Po co to wszystko?

Redakcja Dwutygodnika

Natrafiliśmy niedawno na takie zdanie: „kultura nie jest żadnym obowiązkiem, można się bez niej doskonale obyć”. I nikomu nie chcemy wmawiać, że jest inaczej

Jeszcze 1 minuta czytania

Po co to wszystko? Po co wiersze, quasi-dzienniki, rysunki i elektryczne? Po co alfabety, hasła, cytaty? Po co recenzje, eseje, rozmowy, figle, fikcje i produkty uboczne? Po co całe to pisanie?

Natrafiliśmy niedawno na takie zdanie: „kultura nie jest żadnym obowiązkiem, można się bez niej doskonale obyć” (Kot Jeleński). I nikomu nie chcemy wmawiać, że jest inaczej.

A jednak są tacy, którzy z jakichś powodów obywać się bez niej nie chcą. Może pamiętają Gombrowicza i – jak on – chcą kultury wolnej od całej dziecinności i starczego uwiądu, od kolorowych szlaczków, kurzu i patosu, od patriotycznych i pseudo-intelektualnych wymagań. Przeczytaliśmy kiedyś w jego „Dzienniku” takie słowa: „literaturze [...] grozi to niebezpieczeństwo, iż stanie się jajkiem na miękko, zamiast być – co jest jej powołaniem – jajkiem na twardo”.

Nie tylko literaturze. Staramy się więc stawiać sprawy twardo, jasno i bez ograniczeń. Ale też ironicznie (choć nie prześmiewczo), lekko (choć nie bezboleśnie) i przede wszystkim – bez przymusu „bycia kulturalnym”. Na naszej stronie spotkają się ludzie, którzy dotąd nie przypuszczali, że może ich cokolwiek ze sobą łączyć, których dzieliła nieprzekraczalna granica gustu, światopoglądu i interpretacyjnej metody. Nie chcemy zacierać różnic, chcemy rozszerzać różnorodność.

Po co to wszystko?
Kultura jest ważna właśnie dlatego, że bez niej można się obyć.

DWUTYGODNIK.COM