PÓŁ STRONY:
Do Yael Bartany; Swój do swojego po swoje
Do Yael Bartany
Yael Bartana założyła stowarzyszenie na rzecz powrotu do Polski trzech milionów Żydów.
Inicjatywa, podobnie jak sztuka współczesna w ogóle, jest odważna i godna pochwały. Nie jest to jednak idea nowa. Już w 1993 roku Philip Roth opublikował książkę „Operacja Shylock”, w której Lech Wałęsa, wygłaszając mowę w Knessecie, wzywa dawną diasporę do powrotu.
Stowarzyszenie Yael Bartany stawia sobie cele szczytne, jednak nie ma takiej idei, której nie można by ulepszyć. Dlaczego Żydzi mieliby wracać do Polski, na Dworzec Gdański? Przecież Polacy to antysemici. Dlaczego nie mogliby wrócić do krajów nie tak zaściankowych, niebigoteryjnych? Do cywilizowanych Niemiec – na Hauptbanhof. Do myślącej Francji – na Gar du Nord. Do mądrej życiowo Anglii – na Waterloo Station.
Tak widzi to Philip Roth, autor tego pomysłu:
„Kiedy pierwszych sto tysięcy Żydów wjedzie na Waterloo Station z całym dobytkiem, naprawdę chcę tam być, żeby to zobaczyć. Zaproście mnie, dobrze? Kiedy pierwszych sto tysięcy ewakuowanych diasporycznych przesiedleńców dobrowolnie zrzeknie się swej przestępczej syjonistycznej ojczyzny na rzecz cierpiących Palestyńczyków i wysiądzie pośród zielonych Anglii błoni, chcę zobaczyć na własne oczy komitet powitalny angielskich gojów, czekających na peronie z szampanem. «Przyjechali! Kolejni Żydzi! Jak to dobrze!»”.
Swój do swojego po swoje
„Nieznani sprawcy zaatakowali mieszkanie Tomasza Pietrasiewicza, szefa Ośrodka Brama Grodzka-Teatr NN w połowie grudnia ubiegłego roku. Późnym wieczorem wrzucili przez okno do środka dwie cegły, do jednej przyczepiona była petarda, na cegłach ktoś namalował swastyki. Ośrodek Brama Grodzka-Teatr NN zajmuje się dokumentacją dziedzictwa żydowskiego Lublina.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe. Śledczy zakwalifikowali atak na mieszkanie jako zniszczenie mienia oraz narażenie szefa Bramy Grodzkiej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jednak nie podjęli wątku antysemickiego, o którym mówi paragraf 119 kodeksu karnego. Dlaczego? Bo Tomasz Pietrasiewicz zeznał, że nie jest Żydem”.
Wniosek? Gdy ktoś do kogoś krzyknie w Lublinie „ty Żydówo”, „ty Żydzie“, najpierw ustalamy, czy osoba poszkodowana rzeczywiście jest Żydówą lub Żydem. Jeśli Żydówą lub Żydem nie jest, antysemityzm jej nie szkodzi.
Bez tej poręcznej wykładni artykułu 119 nie bylibyśmy w stanie zrozumieć, dlaczego dopiero po naciskach ze strony ministra Sikorskiego, którego żona jest Żydówką, prokuratura naszego kraju zajęła się ściganiem przestępstw antysemickich.