Plastik jest miękki, albo twardy. Kolorowy, ale może być też biały, czarny czy szary. Błyszczący, ale zdarza się i matowy. Może przybierać różne formy i kształty. Daje też charakterystyczny odgłos – trochę pusty, ale dźwięczny. Jest lekki i elastyczny. Z czym się kojarzy? Z podróbkami i kiczem. Ze słodyczą w stylu Barbie i Ken. Z modą na gadżety, jak zegarki Casio G-Schock czy kolorowe zegarki Swatch. Albo z jednym z pierwszych modeli powszechnie dostępnych telefonów komórkowych Nokia z wymienianą kolorową obudową. W Polsce dodatkowo z asortymentem sklepów Społem z gospodarstwem domowym, na półkach których po dziś dzień roi się od plastikowych cerat imitujących kraciaste obrusy, jaskrawych popielniczek i solniczek w kształcie grzybków czy pastelowych konewek. Plastik najczęściej kojarzy się ze złym gustem, imitacją czegoś prawdziwego, a w najlepszym wypadku z ironiczną grą estetyczną.
fot. Aney, źródło: WikicommonsPlastik to materia magiczna, jak pisze w słynnym eseju Roland Barthes – poddaje się łatwo przekształceniom, zmienia fakturę i kształt. Jest elastyczny, łatwo dostosować go do pożądanych kształtów za pomocą wtryskiwania, walcowania czy tłoczenia. Widać to wyraźnie na filmie z 1962 roku zatytułowanym „The Shape of Plastics“. „Z prostych składników takich, jak woda, bawełna, oleje, powietrze... powstaje zupełnie nowa materia – plastik“ – informuje nas narrator. Ujęcia pokazujące efekty fizycznych przemian, jakim ulega plastik w kontrolowanych, laboratoryjnych warunkach, przerywane są raz po raz modelami ilustrującymi budowę cząsteczek tworzyw, o których mowa. Gumowata materia, kleisty plaster, kipiąca piana – plastik z ujęć filmu faktycznie przypomina magiczną substancję. Sprawia wrażenie żywej materii – pod wpływem chemicznych lub fizycznych procesów pęcznieje, rośnie, nadyma się i pełza. To właśnie w ruchu Barthes upatruje jego uszlachenienie. Ceną za to, jak pisze Barthes, jest fakt, że „plastik uszlachetniony jako ruch niemal nie istnieje jako substancja.“ „Plastik jest w sumie widowiskiem, które należy odszyfrować“.
fot. Anna FryerOdczytanie kulturowego znaczenia materiału oraz wykonanych z niego przedmiotów jest dużo bardziej złożone niż pierwsze skojarzenia. Składa się na nie także: ocena działania danych rzeczy, ich funkcjonalność, wartościowanie ze względu na cenę samego surowca oraz sposobu i czasu potrzebnego do jego przygotowania i wyrobu. Liczy się też to, jak dużo jest go w obiegu (im rzadsze dobro, tym cenniejsze) oraz jakie budzi w nas emocje i wspomnienia.
Splastikowani
Plastik przywodzi na myśl lata 90. W Polsce – okres specyficznego zachłyśnięcia się zachodnią kulturą po obaleniu komunistycznego reżimu. Za żelazną kurtyną ludzie musieli być z żelaza czy marmuru, w kolorowe lata 90. przeskoczyliśmy radośnie i trochę niepewnie („z pewną taką nieśmiałością”) , by w szalonym pędzie kapitalizmu nadrabiać konsumenckie zaległości.
Rozpoczęła się era reklamy, poszerzyła oferta rynkowa, wzrosła kokurencja. Przybyło kolorów. Wszystko, nawet złoto, było plastikowe. Od najtańszych zestawów łazienkowych akcesoriów (kubeczki i uchwyty na szczotki z perłowego plastiku z pozłacanymi detalami), po finezyjne kształty otwieraczy do wina i obieraczek do warzyw w kształcie duszków, wystawione na witrynie pierwszego sklepu Alessi w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu, niczym w muzealnej gablocie.
fot. Anna Fryer„Life In Plastic, It's Fantastic / You Can Brush My Hair, Undress Me Everywhere / Imagination, Life Is Your Creation“ śpiewała w 1997 roku wokalistka grupy Aqua znanej z jednego, tandetnego, powiedziałby ktoś dzisiaj, teledysku „Barbie Girl“. Ale tekst piosenki, podobnie jak teledysk do niej, są symptomatyczne. „Życie w plastiku jest fantastyczne. Możesz wszystko, bo żyjesz w świecie wyobraźni, życie jest twoją kreacją“. Plastik może mieć niespotykane w naturze kolory, osiągać finezyjne kształty, być delikatny i przyjemny. Nic więc dziwnego, że stał się nieformalną ikoną lat 90. – okresu transformacji, przeistaczania się, zmieniania formy; czasu magicznego – karnawału świętowania odzyskanej wolności.
Społeczny kształt plastiku
Moda na plastik pojawiła się jednak dużo wcześniej. Pierwsze tworzywa sztuczne znajdowały zastosowanie w latach 20. i 30. XX wieku. Bakelitowe telefony z tego okresu to jeden z przykładów. W latach 30. w Szkocji wynaleziono plastikową taśmę, pokrytą klejem z jednej strony, zwaną, od miejsca pochodzenia, Scotch Tape. (Tłumaczy to także tajemnicę motywu szkockiej kraty używanej często na opakowaniach). W latach 40. zaczęto żłobić płyty winylowe tak, żeby igła mogła odczytać z nich melodię. Winyle do dzisiaj są ważną częścią naszej kultury. Mimo że zastąpiły je inne (także plastikowe) nośniki, moda na nie nieustannie powraca. Stanowią też wdzięczny materiał dla miłośników recyklingu – ze starych krążków robi się okładki zeszytów, miseczki i inne ozdoby.
fot. Anna FryerLata 50. to boom konsumencki. Plastik powoli wchodzi w coraz to nowe obszary codziennego życia. Doceniają go producenci zabawek – jest tani, trwały i można go barwić na rozmaite kolory. W latach 50. z plastiku powstają pierwsze klocki lego, lalka Barbie oraz hulla hoop. Plastik zaczyna być powoli wykorzystywany także we wzornictwie. Drogę do jego powszechniejszego użycia toruje słynne krzesło Tulipan (1956) Saarinena. W latach 60. już cały świat projektowy docenia nowy syntetyczny materiał i stara się w różne sposoby go wykorzystać. Na początku nieśmiało – zastępując inne, droższe lub trudniej poddające się obróbce materiały (jak drewno, szkło czy metale), potem coraz swobodniej doprowadzając do całkowitej zmiany estetycznego kanonu. Zmęczeni modernistycznym umiarem i czystością funkcjonalnych form, projektanci z lubością dawali się uwieść możliwościom polimerów. Fotele Zanotta – charakterystyczne, przypominające dmuchane materace do pływania, są czystą afirmacją życia, radosną zabawą z formą i kolorem. Podobne w wyrazie (i kolorystyce) są charakterystyczne efekty malarskie, jakie Hockney osiągał dzięki nowym technikom z użyciem farb akrylowych, którym zawdzięczamy także rozwój przemysłu tworzyw sztucznych.
fot. kana*, źródło: flickrDzisiaj plastik jest niemal wszędzie. Używa się go zarówno w produkcji gadżetów (czym byłby iPod bez charakterystycznych białych słuchawek?), jak i w produkcji aparatury ratującej życie (np. plastikowe sztuczne serce). O skali przemysłu tworzyw sztucznych najlepiej świadczy fakt, że 22% Airbusa 380 stanowi plastik!
Prawdziwa sztuczność
Poza tym, że łatwo się go formuje i deformuje, jest także tani i doskonale sprawdza się w masowej produkcji. Może naśladować droższe materiały – bawełnę czy jedwab, złoto, brylanty, kamienie czy drewno. Świat podróbek zawdzięcza plastikowi swoją żywtność. „Wiadomo, że podróbki są od dawna używane przez mieszczaństwo (pierwsze ubrania ze sztucznych materiałów datujące się na okres początków kapitalizmu), ale też do chwili obecnej podróbki były oznaką roszczenia, stanowiły część świata pozorów, a nie faktycznego użytku (...).“ – pisze Barthes.
Istotą podróbki jest reprodukcja szlachetnych materiałów jak najmniejszym kosztem. W tym wypadku plastik udaje coś, czym sam nie jest i przyczynia się zarazem do umasowienia luksusu. Paradoks polega jednak na tym, że naśladując to, co w dobrym stylu, sam ów styl traci. Wplata się w skomplikowaną grę społecznych oznak statusu, której niepisane zasady biegle opanowali jej wirtuozi z klas wyższych i tzw. kreatywnych. Bo to, co tanie i udające coś innego, w pewnych sytuacjach zostaje jednak, jakby na przekór kanonom, docenione. Obrazuje to odkrycie, jakiego dokonała niedawno moja znajoma, gdy zwiedzałyśmy sklep Społem w Grodzisku Mazowieckim, gdzie za dwa pięćdziesiąt sprzedawano plastikowe podkładki pod talerz udające koronkę. Takie same, tylko za kilka euro więcej można kupić w ZARA Home w Hiszpanii. Czy kicz w zależności od ceny i miejsca sprzedaży, a zatem od inetncji i świadomości wytwórcy, jest nadal tym samym kiczem? Czy moda na panele podłogowe (PCV udające drewno) zatoczy krąg i dotrze kiedyś do francuskiego wydania ELLE Decoration?
Plastiku życie po życiu
Dzisiaj w dobie zrównoważonego rozwoju, w epoce, kiedy o postmodernizmie mówi się już jak o zamkniętym okresie, plastik nie tyle wychodzi z mody, ile zyskuje nowe wymiary znaczeń i nowe zastosowania.
W życiu codziennym najczęściej wykorzystywany jest jako tani materiał naśladujący coś szlachetnego, ale w sztuce bywa odwrotnie. Monobloc to nazwa popularnych na całym świecie plastikowych krzeseł. Lekkie (do 2 kg), najczęściej białe, chociaż zdarzają się też kolorowe. Zrobione, jak zapowiada nazwa, z jednego kawałka. Te produkowane masowo krzesła, stojące niemal w każdym zakątku świata – zarówno na campingu na Helu, jak w brazylijskim beach barze, są kwintesencją globalizacji. Tę ikoniczną formę, będącą pochodną procesu produkcji plastikowych odlewów, wykorzystał projektant Maarten Baas i zastosował do starego drewna. Niemal na przekór formie powstało słynne „Plastikowe krzesło w drewnie“– przedmiot nie tylko zaskakujący, ale i stanowiący komentarz do masowej produkcji.
fot. Trosmisiek, źródło: WikicommonsW podobnym duchu grę z polimerowym światem prowadzą też inni projektanci. Bob Brandt używa ceramiki do odtworzenia kształtów jednorazowych białych kubeczków z cienkiego, łatwo łamiącego się plastiku. Pognieciona ceramika wprowadza w błąd nasze zmysły. Podobnie jak ceramiczne kartony „po mleku“ (Hanna Risgaard), czy butelki PET z cienkiego szkła (sprzedawane przez marki Crate&Barrel czy Sagaform).
Zwolennicy tych pomysłów zachwycają się koncepcją opartą na grze formy z materiałem. Przeciwnicy, nie bez racji, zwracają uwagę, że tego typu projekty niepotrzebnie sakralizują nieprzyjazne przecież dla środowiska odpady.
Najczęściej bowiem plastik uważany jest za inspirację nie tyle godną naśladowania, co przetworzenia. Poprzednie epoki naprodukawały go tyle, że bez obaw można po niego sięgać jako po materiał do wtórnego wykorzystania. Szydełkujące dziewczyny (rzadziej chłopaki) mogą zamienić włóczkę na plastkiowe pasy z pociętych torebek. Innym sposobem utylizacji toreb jest ich prasowanie lub ponowne zszywanie. Ze starych tetrapaków (opakowań po sokach czy mleku, z którymi często nie wiadomo co zrobić – czy zakwalifikować je jako plastik czy jako karton) – można wyplatać kosze niczym z wikliny. Różne plastikowe odpady można mieszać i z powstałej masy wytwarzać nowe formy.
Kto wie, z czego powstała stojąca na rondzie w Warszawie palma? Mimo, że traci liście na zimę, jak prawdziwe drzewa, jest w stu procentach sztuczna. Jej pomysłodawczynią jest Joanna Rajkowska, ale podwykonawcą kalifornijska firma Forever Preserved (co można tłumaczyć jako „wiecznie żywe”), zajmująca się produkcją sztucznych, „wiecznie żywych” roślin. Swą „żywotność“ wyroby firmy zawdzięczają polimerom, wchodzącym w skład pni, sztucznej żywicy i plastikowym włóknom, z których utkane są liście. Mimo nieco innej, niż większość roślin, fizjologii, palmą zajmują się stołeczne służby ogrodnicze.
Korzystałam z:
Roland Barthes (2000) Plastik. W: „Mitologie”, Wydawnictwo KR
„The Shape of Plastics” (1962)
British Plastic Federation
The Monoblock Plastic Chair
p