Wiersze Grzegorza Kwiatkowskiego, jak słusznie zauważył Piotr Kępiński, potrafią dość skutecznie uciekać od ideału. Kwiatkowski świadomie prowadzi dyskurs ze współczesnością niejednoznacznie definiującą, postnowoczesną, angażującą wszelkie „izmy”. Irytuje nas jej język, któremu przypisano rolę sprawozdawcy. Słyszymy szmer, szum, znamy go z ulotek, reklam i spotów. Żyjemy szybko i jeszcze szybciej kochamy. I właśnie o tym jest najnowsza książka Kwiatkowskiego – o jednorazowej i szybkiej miłości, o spóźnionej i wielkiej historii, w której zabrakło kronikarzy.
Grzegorz Kwiatkowski, „Osłabić”. Mamiko,
Nowa Ruda, 65 stron,
w księgarniach od września 2010Kwiatkowski, momentami z masochistycznymi niemalże skłonnościami do celebracji przetworzonej formy elegii, pokaże nam jak można umierać w czasach popkultury. Zbiorowo. Samotnie. W otoczeniu tłumów. Dowiemy się więc na przykład jak przemijają i odchodzą od nas marzące o dzieciach pięćdziesięcioletnie aktorki porno, które z powodu wieku muszą zrezygnować z kariery. W najnowszym tomie Kwiatkowski wielokrotnie skarykaturuje – aż do granic absurdu czy surrealizmu – nawet motyw macierzyństwa. Matka założy swoim dzieciom na głowę akwaria i każe im jechać do lasu by ciosały drzewa.
Najchętniej – sugeruje poeta – czytalibyśmy o sobie na forach największych portali internetowych lub oglądali naszą codzienność na filmikach You Tube. Nasze skłonności do ekshibicjonizmu i podglądactwa – jednak nie innych, ale samych siebie, podniesie tu do rangi symbolu, który neguje kulturę. W tej niejednoznacznej rzeczywistości Kwiatkowski umieści również temat wojny. Jego autorska filozofia ma szeroki kontekst – dotyczy całej cywilizacji europejskiej, będącej w kryzysie tożsamości, gdy „państwa zmieniają władców / flagi kolory a ludzie swe maski”.
„Osłabić” to przede wszystkim testament hedonistów pro futuro, to szaleńcza karnawalizacja śmierci. Bohaterowie liryczni Kwiatkowskiego idą w pochodzie stylów, form i masek, czy nawet deformacji samych siebie, aby przez karykaturę udowodnić swoje credo: „morbio / ziemia czyli wielki cmentarz // morbio / wielki brak który nikomu nie doskwiera”.